Środowe spotkania
Cieszy mnie bardzo, że zachęciłam parę z Was
do zerknięcia na karty kryminałów "Klary...".
:)
Książka ta sama co w ubiegłym tygodniu.
Zostało mi jeszcze jedno opowiadanie do zgłębienia.
:)
Robótkowy stan:
Serwetka była już bliżej niż dalej
lecz coś tam pokrochmaliłam i niestety spruć trzeba było.
Zatem punkt wyjścia mamy taki jak na "obrazku".
W ramach uspokojenia nerwów po zniszczonej serwetce
wyhafciłam sobie kwiatuszka (obrazek nr 1 ).
Czeka na zagospodarowanie w nowej kosmetyczce,
ale chwila upłynie zanim będę miała moc sprawczą siedzenia wogóle
a przy maszynie zwłaszcza.
:)
POZDRAWIAM SERDECZNIE
:):):)
Prucie potrafi napsuc nerwow, ale dobrze miec po nim jakis przerywnik czy pocieszenie, ktory podniesie wiare w siebie. Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńNie znoszę prucia .....
OdpowiedzUsuńprucie to norma!
OdpowiedzUsuńChyba nikt nie lubi pruć .....
OdpowiedzUsuńŚliczny pocieszający kwiatek. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrucia nikt nie lubi, ale co zrobic jak się zakręci
OdpowiedzUsuńhaftowany kwiatuszek dobry na wszystko :)
OdpowiedzUsuńKiedy muszę pruć, mam przede wszystkim poczucie straconego czasu. Obyś nie musiala więcej.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że musiałaś pruć, tym bardziej, że to taka misterna robota... Powodzenia w dalszym dzierganiu!
OdpowiedzUsuńAsia
Jak mi się ta serweta podoba...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że musiałaś pruć. Bardzo tego nie lubię, ale często mi się to zdarza:)
OdpowiedzUsuńKwiatuszek bardzo delikatny. Uroczy!
Interesujące prace i lektury. Czyż to raz trzeba jakąś swoją pracę unicestwić? Jedyne wyjście, to... polubić prucie.
OdpowiedzUsuńJakie ladne dziurki :) Prucia szkoda, ale efekt koncowy mam nadzieje to wynagrodzi...
OdpowiedzUsuńWstyd mi się przyznać, ale nigdy nie czytałam nic polskiego autora...ale kilka pozycji mam, więc może kiedyś się skuszę:)
OdpowiedzUsuń