Haft.
Na chwilę porzucam szydełko.
Czas nadrobić zaległości w hafciku Nelsona.
Mogę wreszcie to zrobić dzięki Justynce.
Niestety ja jeszcze nie ruszam się z domu, a zasób kanwy na kalendarz się skurczył do zera.
Jak to dobrze mieć taką przyjazną duszę, która pomoże w potrzebie.
Przyjechała, odwiedziła i kanwę kupiła i kordonki i prześliczną włóczkę.
Te moteczki roziskrzyły moje oczy.
Edytko, Justynko wybór znakomity.
DZIĘKUJĘ!
:)
Na kordonek mam już pomysł, lecz najpierw uporam się z haftami.
:)
A włoczka kusi mnie aby już zacząć.
Walczę ze sobą, bo chcę skończyć to co mam pozaczynane
i wtedy ze spokojną głową oddam się robieniu sweterka.
:)
Pierwsze krzyżyki w czerwcowym Nelsonie postawione.
Wczorajsze ochłodzenie podczas burzy dało mi troszkę energii.
:)
Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny.
:):):)
Jejciu, ta włóczka jest naprawdę cudna! Na pewno coś pięknego z niej wymyślisz.
OdpowiedzUsuńPiękne kolorki ma ta włóczka:) Normalnie cudo:)
OdpowiedzUsuńCałą Justyna :) Szkoda, że jak na drugim końcu Polski mieszkam:) Trzymaj się Dorcia ;)
OdpowiedzUsuńTe motki są fajne:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWidzę ,że nie próżnujesz i robota "pali Ci się w rękach "!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
:)) miłego haftowania, Nelsonek poprawi humor:)
OdpowiedzUsuńfajny hafcik :)
OdpowiedzUsuńWłóczka ma przepiękny kolor, więc nie walcz ze sobą, tylko zaczynaj sweterek. Będzie śliczny!
OdpowiedzUsuńMiałam taką cichą nadzieję, że włóczka Ci się spodoba :))
OdpowiedzUsuń